Tomaszewski

Konwicki – jako przybysz, emigrant, cudzoziemiec – warszawski świat poznawał m.in. dzięki opowieściom ważnych postaci z lokalnego środowiska artystycznego. Przedwojennej Warszawy: jej ulic, obyczajów, knajp i teatrów uczył go przede wszystkim Henryk Tomaszewski – wybitny grafik, ojciec polskiej szkoły plakatu, nazywany królem Henrykiem I albo Heniem.

Pracownia Tomaszewskiego znajdowała się na poddaszu kamienicy przy „gorszym” – według Konwickiego – odcinku Nowego Światu, pomiędzy Alejami Jerozolimskimi a placem Trzech Krzyży.

Zajmował pakowną i strasznie miłą pracownię na poddaszu, niby kawalerską, ale dobrze wyposażoną, w której zawsze można było coś wypić i czymś zagryźć.

(Nowy Świat i okolice)

To istotny punkt na prywatnej mapie Konwickiego, zgodnie z którą autor Wschodów i zachodów księżyca poruszał się po stolicy – u Tomaszewskiego odbywały się „tak zwane jajecznice”, zwieńczenie nocnych „birbantek” na mieście.

Konwicki nieustannie wędrował między mieszkaniami znajomych, warto jednak zaznaczyć, że nadrzędne było nie przebywanie w nich, lecz przemieszczanie się pomiędzy nimi – sam spacer po Nowym Świecie:

Jednakże nie można tego spaceru wykonać, żeby nie natrafić na Henryka, który choć mieszka teraz z dala od śródmieścia, duchem jest tu obecny i póki knajpa Melodia będzie ściągać po nocy czcigodnych i szemranych klientów, póty nasze duchy, to znaczy Henryka i mój, będą o północy lekkimi zakosami krążyć po Nowym Świecie.

(Nowy Świat i okolice)

(MM)