W nyży

Marta Bukowiecka w książce „Ułamek błękitu i chmur” zauważa, że mieszkanie przy ulicy Górskiego – „kwatera główna” – stanowiło axis mundi warszawskiego świata pisarza:

„Gdyby przedstawić warszawską przestrzeń Konwickiego graficznie, można by w niej dostrzec nałożone na siebie, czy zawarte w sobie, okręgi; najbliższy i najmniejszy to owa «kwatera główna», w której czuł się najlepiej, większy i dalszy krąg to przestrzeń mieszkania, nieco jeszcze większy – obszar podwórka i wreszcie najdalszy, choć wciąż względnie bliski – okolica wyznaczona od północy Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Zwycięstwa, od południa ulicą Wiejską, od zachodu Pałacem Kultury, od wschodu skarpą wiślaną”.

Trzeba jeszcze dodać, że największy pokój ma nyżę, która swoim zewnętrznym kształtem zdobi elewację kamienicy. Więc w tej nyży, co jak gołębnik zawisa nad ulicą dyrektora Górskiego, ustanowiłem swoją kwaterę główną. Tu stoi mój tapczan, na którym piszę, leżąc, i na którym myślę sobie o życiu, tu jest także moja szafeczka, w której przechowuję swój życiowy dobytek, to znaczy metryki, świadectwa lekarskie, listy z pretensjami i rachunki z urzędu finansowego. Ta nyża to coś jak wartownia albo stróżówka. Kiedy śpicie słodko albo cudzołożycie w niecny sposób, ja czuwam w tej wartowni albo stróżówce. Przewracam się z boku na bok, stękam, skrzypię sprężynami, spoglądam w okno na ucichłe miasto z niedalekim placem Powstańców, słucham wyrafinowanych utworów eksperymentalnych wykonywanych przez niestrudzone rury i myślę o życiu.

(Kalendarz i klepsydra)

Fot. Marcin Gołąb, 2017

Fot. Marcin Gołąb, 2017 r.

Kot Iwan, który utył na moim wikcie […], chodzi za mną krok w krok i domaga się, żebym służył mu za ciepły materac. On uwielbia, kiedy ja wpełzam do swojej nyży. […] Nie wiadomo skąd pojawia się nagle, udaje, że trafił tu przypadkowo […], a potem nagle wysokim skokiem spada na mój umęczony brzuch. Teraz następuje udeptywanie, rozlega się przyjacielskie mruczenie, kot szuka dobrej pozycji do leżenia, robi jedno kółko na moich wnętrznościach, drugie i wreszcie się wali ciężko w poprzek moich wątpi. A niech mu będzie.

(Nowy Świat i okolice)

Mieszkanie i słynną nyżę tak wspomina córka pisarza, Maria Konwicka, w wywiadzie udzielonym „Wysokim Obcasom”:

„Mieszkanie na Górskiego wybudowano zaraz po wojnie. Ściana między kuchnią a salonem ma przeszło pół metra, a między nami i sąsiadami tylko parę centymetrów. Okno sąsiada wychodzi na nasz balkon. To są dwa małe pokoje i salon z niszą. Ojciec zajmował najmniejszy pokój, póki ja się tam nie wprowadziłam. Wtedy spał w niszy w salonie. Gdy mijał nam kolejny dzień, łącznie ze wspólnym oglądaniem telewizji, wszyscy kładli się spać, a ojciec podobno wtedy pisał. Nigdy go nie podglądałam. Pisał w łóżku, bo nie miał własnego biurka.

W pokoiku po ojcu była biblioteka: klasyka francuska i angielska, zebrane dzieła Puszkina i Mickiewicza. Mając 11 lat, czytałam to po kolei, separując się, bo mam skłonność do mizantropii. Tak jak ojciec leżałam na łóżku – ten pokój jest tak mały, że nie ma w nim gdzie chodzić”.

Od 7 stycznia 2016 roku na fasadzie kamienicy przy Górskiego 1 znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona  Tadeuszowi Konwickiemu i jego żonie Danucie, wmurowana z okazji pierwszej rocznicy śmierci pisarza „dokładnie w pionie pod legendarną nyżą” (Lidia Sadkowska-Mokkas), z inskrypcją:

 

W tym domu

w latach 1956–2015 mieszkali

Danuta z Leniców

Konwicka

(1930–1999)

ilustratorka

Tadeusz

Konwicki

(1926–2015)

pisarz

reżyser filmowy

mieszkańcy Górskiego 1

7 stycznia 2016

Fot. Marcin Gołąb, 2017

Fot. Marcin Gołąb, 2017 r.

 

Nyża – częsty motyw sylwicznej twórczości Konwickiego – wyznacza więc biograficzne centrum miasta pisarza, które w zasadzie ogranicza się do Nowego Światu i okolic, małego obszaru wokół domu, „wykrojonego z warszawskiej metropolii”, co potwierdza spacer po Warszawie śladami pisarza. Bukowiecka widzi w tym  zawężeniu przestrzeni znaczący gest, przestrzenną manipulację Konwickiego:

„[…] niewielkie miasteczko na kształt Nowej Wilejki – z jedną większą drogą (Nowy Świat), domem i podwórkiem (przy ul. Górskiego), oddaloną siedzibą władzy (w małych miasteczkach pełni tę funkcję ratusz, w Kalendarzu i innych książkach – Pałac Kultury i Nauki), małymi sklepikami, w których spotyka się cała społeczność niewielkiej miejscowości (kiosk pod domem i jego zaprzyjaźnione właścicielki), i dwoma na krzyż przybytkami życia towarzyskiego (stołówka wydawnictwa Czytelnik przy ul. Wiejskiej i cukiernia Bliklego na Nowym Świecie). Zawężanie przestrzeni do obszaru, który jest w zasięgu niedługiego spaceru i który można mieć pod kontrolą, dobrze rozpoznać, mogła się brać z potrzeby jej oswajania. I wynikać z przyzwyczajenia. Niewykluczone, że Konwicki przez całe życie myślał o Warszawie w kategoriach małego miasteczka; do takiej organizacji przestrzeni miejskiej przywykł w młodości, a wiemy, że nie lubił zmian i silnie przywiązywał się do własnych raz utrwalonych w pamięci wyobrażeń”.

(AK)