Frascati

Ulica Frascati powstała około 1779 roku jako aleja dojazdowa do budynku tzw. austerii, w rzeczywistości domu mieszkalnego, który należał do zabudowy romantycznego ogrodu Na Górze Kazimierza Poniatowskiego. Całe założenie zaprojektował Szymon Bogumił Zug. Po 1800 roku urządzono tu ogród rozrywkowy, zwany Frascati – nazwa ta pochodzi od obfitującego w ogrody włoskiego miasteczka.

Ilustracja przedstawiająca ogród Frascati w Warszawie. Źródło: Biesiada Literacka. T. 52, 1901 nr 28 s. 30, Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa.

Źródło: „Biesiada Literacka” 1901, t. 52, nr 28, s. 30, Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa

Ogrody Frascati parcelowano w dwóch etapach. Po raz pierwszy w latach 1912–1913, po raz drugi, już całkowicie – po śmierci właścicielki ogrodu, Julii z Potockich Branickiej w 1929 roku. Wytyczono wtedy ulice Konopnickiej, Prusa, Frascati. Jednocześnie, gdy przy Wiejskiej powstał kompleks budynków Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, okolica zyskała popularność i prestiż.

W latach 30. przemysłowcy skupieni przy Zjednoczonym Banku Ziemiańskim – Marian Dziadkiewicz, architekt Józef Handzelewicz i Stefan Steinhagen – wykupili plac przy Frascati 1. Kamienica pod tym numerem została wybudowana około 1938 roku, zapewne według projektu Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina – jako jedna z serii luksusowych kamienic o wykuszowych fasadach, typowych dla tego duetu.

Sam Handzelewicz zamieszkał na czwartym piętrze tej modernistycznej kamienicy, poza tym w domu mieszkali głównie cudzoziemcy, na górnych piętrach – Amerykanie. Opuścili oni Warszawę, kiedy zaczęła się wojna, a ich mieszkania zaczęli niebawem zajmować Niemcy. Według ustaleń Jerzego S. Majewskiego pod numer 1 wprowadzili się m.in. Elly Erlenkötter i Natalia Schyma.
Po wojnie budynek odbudowano z licznymi uproszczeniami wystroju. Nadal stanowił jednak swoistą enklawę – zieloną i literacką. Został przejęty przez spółdzielnię Czytelnik.

***

Przypominam sobie z trudem owe późne lata czterdzieste i wydaje mi się, że stale świeciło wtedy jasne, dobre słońce na czystym niebie. I widzę siebie leżącego na tapczanie w moim niewielkim pokoju na Frascati, wpatrzonego w sufit, nudzącego się okropnie w moim osamotnieniu…

(Nowy Świat i okolice)

Konwicki pierwszy raz zobaczył Warszawę w 1947 roku. Przenosi się z Krakowa do stolicy wraz z tygodnikiem „Odrodzenie”, w którym pracuje jako redaktor techniczny, a potem sekretarz redakcji. Tygodnik przejmuje wówczas Jerzy Borejsza – prezes Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”.

Fot. Marcin Gołąb, 2017

Fot. Marcin Gołąb, 2017 r.

Po około półrocznym pobycie w hotelu Bristol Konwicki zostaje zakwaterowany w pierwszym domu odbudowanym dla pracowników Czytelnika przy ulicy Frascati 1. Zostaje, jak pisze w Nowym Świecie i okolicach, „znowu mocą czarodziejską” przeniesiony przez Borejszę. „Apartamencik”, w którym Borejsza ulokował pisarza – na trzecim piętrze, z wnęką kuchenną i wspólną toaletą na korytarzu – był skromny, urządzony, jak wspominał Jan Lenica, raczej po spartańsku, jednak ze względu na powojenne problemy mieszkaniowe Warszawy samo otrzymanie samodzielnego mieszkania było ogromnym przywilejem.

Przekrój społeczny mieszkańców kamienicy sprawiał, że panowała specyficzna, artystowska atmosfera. Przy Frascati 1 zamieszkali m.in. pisarz Tadeusz Breza z żoną, redaktorka „Odrodzenia” Maria „Myszka” Stulgińska z mężem Tadeuszem, rzeźbiarzem. W pokoju Konwickiego nocowali Andrzej Braun, Wilhelm Mach i Jan Papuga. Wokół swoistego „domu literatów” nie tylko tworzyła się charakterystyczna atmosfera – przynależność do czytelnikowskiego imperium wiązała się ze znączącymi korzyściami. Borejsza – jako prezes tego imperium – miał bowiem dostęp do drukarni, wydawnictw, prasy, ruchomych bibliotek, towarzystw odczytowych, fabryk papieru.

***

Na Frascati zamieszka także Karol Kuryluk – przed wojną lwowski społecznik i redaktor naczelny lewicowego pisma „Sygnały”, w czasie wojny w konspiracji, a po niej – założyciel i twórca „Odrodzenia” (zanim Borejsza, jak pisze Konwicki, „całą ambicję włożył w odebranie [mu] tej zabawki”), minister kultury w rządzie Józefa Cyrankiewicza, ambasador w Wiedniu, szef PWN-u.

Kuryluk zamieszka na Frascati z żoną i dwojgiem dzieci – ich rodzinne mieszkanie będzie symbolizowało prywatną perspektywę, z której córka Kuryluka, Ewa, stworzyła obraz pierwszych lat PRL-u w swojej powieści Frascati z 2009 roku. Autorka zderza w niej stalinowską szarzyznę z artystowską atmosferą domu, podszytą jednak strachem – zarówno matki, uratowanej przez Kuryluka z zagłady, do końca życia ukrywającej swoją tożsamość i pochodzenie, jak i brata – nieprzeciętnie inteligentnego chłopca, który po śmierci ojca zaczyna chorować na schizofrenię.

„Frascati Osculati – zanuciła po dłuższej chwili – hier ist meine zweite Heimat – matka wspomina mieszkanie z czasów Marca ’68, na które, jak twierdzi, «czatowano». […] Wiadomo, ma same atuty. Trzy pokoje w przedwojennej kamienicy, ciche, z balkonem, idealny rozkład, dzielnica willowa – liczyła na palcach – fortepian, sekretera, szafka muzyczna, komplet «Sygnałów» w przedwojennej oprawie. W spiżarce asortyment weków własnego wyrobu – cmoknęła – kompoty, musy, dżemy, orzechy w cukrze” (Ewa Kuryluk, Frascati).

***

Niewątpliwie mieszkanie na Frascati było, jak je określa matka Ewy Kuryluk, „łakomym kąskiem” niezależnie od okoliczności historycznych. Tymczasem Konwicki na Frascati leży i się nudzi. Stamtąd chodzi na zajęcia uniwersyteckie – choć bez zbytniego entuzjazmu. Wkrótce zaczyna bywać w kawiarni Czytelnika – to wokół jego tamtejszego stolika, skupiającego artystyczne i literackie środowisko Warszawy, niedługo wytworzy się legenda.

Kamienica przy Frascati 1. Fot. Marcin Gołąb, 2017

Frascati 1. Fot. Marcin Gołąb, 2017 r.

W 1949 roku, po ślubie z Danutą Lenicą, pisarz otrzymuje (po Irenie Szymańskiej) dwa pokoje z kuchnią i łazienką na parterze tej samej kamienicy przy Frascati 1. Będą zajmowali je aż do 1956 roku – wtedy przeprowadzą się do mieszkania przy ulicy Górskiego, które w końcu wyznaczy axis mundi warszawskiego świata pisarza.

(MM)