Wniebowstąpienie

Przelatujące eskadry transportowców, nieznośne wiatry, niesłabnące jak na oceanicznej wyspie, rozkopane brzydkie ulice, ogonki przed sklepami złożone z ludzi wykupujących towary z obawy przed wojną, goście w strojach ludowych z regionów uwzględnionych w katalogu mebli z Cepelii, staroświeckie słówka (rydykiul, lorgnon) i co i rusz powtarzana bulwarowa odzywka („co się będziemy obcyndalać”) – Warszawa w powieści Wniebowstąpienie jest doprawdy dziwnym miastem. Sklejona z bardzo różnych porządków, upodabnia się do sennej mary. W takim mieście każdego, nie tylko Lilka czy Wieśka, „bierze koszmar”. Przetaczający się przez Warszawę „walec wiatru” zamienia ją jakby w próżnię. To wygwizdów i „gigantyczna wieś” zamiast tkanki metropolitarnej i salonowego życia.

Główny bohater powieści nosi imię Charon, w oczywisty sposób, poza mitologią grecką, odsyłające do uniwersalnego kulturowego motywu przemiany, przejścia, zawieszenia pomiędzy dwoma stanami egzystencjalnymi, balansowania na granicy życia i śmierci. Charona dławi lęk, że „odszedł stąd, a nie trafił jeszcze tam”. Kiełkuje w nim „zdziwienie wszystkim tutejszym”, napełnia go przerażenie. Ma tajemniczą dziurę w głowie, lecz mimo rany nie traci zdolności do snucia się po mieście. Charon z wolna przemierza Warszawę, w dokładnym tego słowa znaczeniu – nie ma drugiej takiej książki w dorobku Tadeusza Konwickiego, w której pojawiłoby się aż tyle różnych odniesień do rzeczywistej topografii miasta, od jednostki wojskowej i ogródków działkowych na Okęciu po ulicę św. Wincentego.

Systematyczny opis trasy tej sennej przeprawy przedstawia się następująco:

wiadukt pod mostem Poniatowskiego – Smolna – tyły pałacu Tyszkiewiczów – Foksal – Aleje Jerozolimskie – Grójecka – aleja Krakowska – koszary przy 17 stycznia – powrót do Pałacu Kultury – plac Defilad – Złota – Przeskok – Marszałkowska – plac Zbawiciela – aleja Wyzwolenia – plac Na Rozdrożu – aleja Szucha, prawie do placu Unii Lubelskiej (i z powrotem) – Ogród Botaniczny – Koszykowa – Mokotowska – plac Trzech Krzyży – Bracka – Aleje Jerozolimskie do skrzyżowania z Emilii Plater – Aleje w przeciwnym kierunku – aleja Zieleniecka – Targowa – 11 listopada – św. Wincentego (do rogu Oszmiańskiej) – Starzyńskiego – Międzyparkowa – Bonifraterska – Miodowa – Krakowskie Przedmieście do hotelu Bristol – plac Zwycięstwa – Mazowiecka – Krucza – Piękna – Śniadeckich – Polna (do bazaru) – Mokotowska – Krucza – Szpitalna – Świętokrzyska – Marszałkowska – plac Dzierżyńskiego – Żabia – plac Żelaznej Bramy – Graniczna – plac Grzybowski – Bagno – Pałac Kultury.

Jest to całkiem wyczerpująca lista rozpoznawalnych czy charakterystycznych miejsc. Należy podkreślić, że prawobrzeżna część stolicy nie została wcale potraktowana pobieżnie. Uhonorowana została także rzeka, Konwicki nie odwrócił się plecami do Wisły. Powieść zawiera dwa interesujące fenomenologiczne opisy form przyrody: rzeki i lasu.

Ten topograficzny kalejdoskop można by porównać ze Złym, z tym zastrzeżeniem, że w dziele Leopolda Tyrmanda operowanie w fabule wielością miejsc przypomina szybki montaż z filmu sensacyjnego, natomiast u Konwickiego gra planem miasta rządzi się regułami onirycznymi. Stąd odwrócenie jak w sennikach: w świecie przedstawionym we Wniebowstąpieniu to sen stanowi normalność, znaczącą rzeczywistość. Towarzysze miejskiej wędrówki Charona to „łachmytowo wyglądający jegomoście”. Szemrane indywidua, których profil społeczny w tradycji Warszawy zwykło się łączyć z określeniami „fetniacy” oraz „ludzie nocni”, zostają zaliczone do kategorii „rodacy” i „tutejsi”; pozostałe postacie tej powieści noszą wymowne ksywy: Madziar, Łotysz, Turek (nietutejsi). W tekście mieszają się w dodatku porządki czasoprzestrzenne: nie wiadomo na przykład, czy za Wisłą strzelają armaty (Armii Czerwonej?), czy to salwy albo fajerwerki podczas obchodów dożynek na Stadionie Dziesięciolecia. Być może w ten sposób Konwicki próbuje uciec od „biorącego” koszmaru miasta, w którym sam żyje. Ale ucieka w „nieprzytomny strach”. Określenia z jednego pola semantycznego – bezwola, letarg, otępienie, bezsiła – wyrażają stosunek pisarza do miasta wybranego dlań przez los. Bliższe są mu rzeki i lasy, przywodzące na myśl krajobraz Wileńszczyzny, krainy dzieciństwa Konwickiego. Choć i tam witalność bywa pozorna.

Ale rzeka tylko udaje życie. Jest materią w stanie płynnym, substancją, co na podobieństwo macicy, jak mówią, wydała z siebie życie.

(Wniebowstąpienie)

Przestrzenny rozmach Wniebowstąpienia stanowi intrygujący kontrast z pozostałymi utworami Konwickiego, w których Warszawa zajmuje poczesne miejsce – tam bohaterowie poruszają się głównie po zwartym obszarze Śródmieścia (pokrywającym się z terenem powszednich spacerów autora posiadającego mieszkanie w pobliżu Traktu Królewskiego). Czasem trzeba najpierw dobrze rozpoznać klatkę, żeby w jej wnętrzu zbudować własną, umościć się w środku złego snu – przejść całe miasto, by później zalec w okolicach Nowego Światu. A rozpoznanie zrobione przez Konwickiego było gruntowne. Wniebowstąpienie jest popisem znajomości obyczajowości powojennej Warszawy, również w jej mniej oficjalnych aspektach. Dość wymienić następujące elementy: szalecik na placu Trzech Krzyży jako miejsce spotkań homoseksualistów, znaczenie „Ekspresiaka” w tzw. szerokich warstwach społecznych, świadczenie przez kierowców polewaczek usług taksówkowych dla klientów popularnych lokali nocnych itd. Z kolei „jutowe worki z papierowymi pieniędzmi” pochodzącymi z napadu na bank, rzekomo ukryte w podziemiach Pałacu Kultury, to ślad wydarzenia z grudnia 1964 roku, gdy nieznani sprawcy obrabowali filię Narodowego Banku Polskiego przy ulicy Jasnej.

Noc to jakby kolosalne wieko.

(Wniebowstąpienie)

Tadeusz Konwicki postarał się pod tym wiekiem zmieścić rzeczywiście jak najwięcej.

(WKP)

(listę miejsc uwzględnionych we Wniebowstąpieniu sporządził Konrad Niciński)