Sklep za sklepem (Hale Mirowskie)
Sklep
Ale przed stepem
to tu był sklep za sklepem
sklep za sklepem
(Na Chłodnej)
Jedną z konsekwencji znaczenia komunikacyjnego Chłodnej jako jedynego dogodnego połączenia na linii wschód – zachód, spinającego centrum z peryferiami było pełnienie przez nią przed 1944 rokiem funkcji swoistej magistrali handlowej dla mieszkańców Woli i – szerzej – zachodniej dzielnicy Warszawy. Z jednego, wolskiego końca rozpościerał się Kercelak, największy warszawski bazar, z drugiego, wschodniego, śródmiejskiego – kompleks handlowy na placu Żelaznej Bramy i placu Mirowskiego, w skład którego wchodziły dwie Hale Mirowskie oraz bazary: Janasza i Wielopole. Poza tym przy samej ulicy mieściło się wiele sklepów i punktów usługowych, należących do uznanych markowych firm z tamtych czasów. Wachlarz branż jest imponujący: miodosytnia, sklepy z kawą, filie Wedla i Fuchsa, pralnie, farbiarnie, gry losowe, przemysł gumowy, fotograf, kursy dla kierowców itd.
Jednak nie tylko handel decydował o statusie deptaka. Ulica sprzyjała spacerom także dlatego, że w zasadzie na prawie całej swojej długości była aleją, po obu stronach jezdni wysadzaną drzewami, przede wszystkim wiązami. Poza tym, obok tych wszystkich sklepów, była ona także swoistym centrum rozrywkowym – nie licząc paru barów, miała Chłodna jedyną w okolicy cukiernię z prawdziwego zdarzenia (Sommera, na rogu Żelaznej), trzy kina, w tym sławną, przeznaczoną dla 1500 widzów i goszcząca teatr rewiowy, Kometę.
To wszystko było prawie jak w Śródmieściu. Żadna inna przedmiejska dzielnica Warszawy nie miała ulicy o podobnym – zarówno komunikacyjnym, handlowym, jak jednocześnie spacerowym – znaczeniu (jedynie Targowa na Pradze spełniała pokrewne funkcje); ulicy o tak estetycznym wyglądzie, niewątpliwie jednej z ładniejszych w mieście i to nawet pomimo wahań co do wysokości kondygnacji między sąsiadującymi budynkami (owszem, było parę takich miejsc, ale nie zapominajmy, że niewolne od takich zgrzytów były podówczas nawet Nowy Świat i Marszałkowska). W przypadku Chłodnej rzucał się w oczy kontrast pomiędzy nią a jej sąsiadkami, ulicami pełnymi zakładów przemysłowych, starych, niejednokrotnie zdewastowanych czy wręcz grożących zawaleniem ruder. Ale pomimo wszystko Chłodna była jednak główną ulicą zachodniej dzielnicy miasta wraz ze swoim przedłużeniem w stronę zachodniego przedmieścia, to jest Wolską.
Na czym polegała więc ta jej druga natura, jej „wolskość”? Wprawdzie odsetek ludności żydowskiej był wyraźny (zajmowała się ona handlem, usługami lub byli to właściciele posesji), a w mieszkaniach części frontowych spotkać można było też przedstawicieli polskiej burżuazji, inteligencji oraz, częściej, drobnomieszczaństwa (czasem też ewangelików pochodzenia niemieckiego), to jednak okolice w dużej mierze zamieszkiwał polski proletariat. To on w niedziele spacerował po chodnikach, to on bawił się w tych kinach, to on kupował w tych sklepach. Z konieczności zatem to wszystko, co śródmiejskie, musiało być dostosowane do jego poziomu. Rozrywka była plebejska czy też może lepiej powiedzieć: masowa, a mimo szerokiego asortymentu towarów, jakie można było na Chłodnej dostać, nie było tam księgarni abu sklepów z artykułami luksusowymi, np. drogimi ubraniami.
(IP)