Rondo Wiatraczna
Saska Kępa, Grochów i Gocław w okresie mieszkania Mirona Białoszewskiego po prawej stronie Wisły przeżywały czas wielkich przemian, modernizacyjnego pędu. Ulice Stężycka, Męcińska, Czapelska, Świdrzańska, Krypska, Dobrzyniecka i kilka innych, które przed wojną tętniły życiem, w całości lub w znacznej części zniknęły pod Trasą Łazienkowską i zabudową nowych osiedli mieszkaniowych wokół ronda Wiatraczna. Obserwując te zmiany, Białoszewski pisał o „zagrożonej bylejakości” i dodawał:
Teraz, kiedy ład i typowość napadają na wszystko, każde zamieszanie cieszy. Nie przez przekorę. Jest potrzebne do życia. Wielu ludziom.
(Chamowo)
Rondo Wiatraczne – jak je określał poeta – które „w żaden sposób nie chce zostać normalnym placem”, a na którym w niezwykły sposób spotykają się wszystkie warstwy miasta, także dziś może być jego symbolem. Obok przedwojennej warstwy kamieniczek Grochowskiej i alei Waszyngtona, niezwykłego jak na to miejsce budynku Domu Słowa Bożego (dawnego Zakładu Wychowawczego prowadzonego przez albertynów), piekarni Reicherta oraz placu z pętlą tramwajową i autobusową stanęły tu w latach 50. niewielkie pawilony (gdzie sprzedawano m.in. słynne rurki z kremem). Następnie w latach 70. dobiegła Trasa Łazienkowska i pojawiły się wysokie bloki, które z kolei już w XXI wieku przyjęły między siebie kolejną warstwę zabudowy mieszkaniowej wraz z funkcją handlowo-usługową. W tym krajobrazie Uniwersam Grochów, otwarty w 1977 roku, mieści się dziś w kategorii „zagrożonej bylejakości”, która lada moment zostanie usunięta i zastąpiona nowszą realizacją architektoniczną.
Autobus jest zawsze dobry Grochowską. […] z powrotnej „efki” nie chciało mi się wysiąść, ale kazałem sobie. I wysiadłem. Na rondzie Wiatracznym. Trochę się pokręciłem. Ciemno. Niezimno, przestrzennie w koło. […] Wycofałem się do tramwaju. Trafiła mi się szalona „dziewiątka”. Przeleciała przez Grochowską bez zatrzymania. A ja w niej jak król w karecie sześciokonnej.
Ale po drodze przesiadka na Rondzie Wiatracznym. To rondo w żaden sposób nie chce zostać normalnym placem. Domy tu się nie przyjmują. Pośrodku pole z torami tramwajowymi, mijanki autobusowe, a tam, gdzie mogłyby stać domy, wieje wiatr, latają psy, przewracają się pijaki na śniegu, ludzie lecą ukosami do przystanków. W jednym miejscu stoi stary domek, ale go rozbiorą. Naprzeciwko oddalone boki domów. Jeszcze dalej po ciemku w światłach na mrozie budują czerwony dom z gotowych czerwonych ścian. Między nową trasą i Grochowską daleko od chodników budują i budują coś z rozlazłego betonu, i ciągle nie mogą tego zbudować.
Tory, rurki, sklep (zaopatrzony!).
(Rondo Wiatraczne)
Prawdopodobnie ta budowa, która w lutym 1976 roku (taką datę nosi ów zapisek) wyglądała na rozlazłą, stała się później nowoczesnym domem towarowym – Uniwersamem – wartym niemal turystycznej wizyty:
Kupuję na rondzie Wiatracznym przedziwne kwiaty, olbrzymie jak pluszowe wachlarze. Kolor wiśniowy. Mają się dać zasuszyć. Zwiedzam nowo otwarty dom towarowy. Mąkę wykupują. To prawda.
(Tajny dziennik)
(KKZ)