Lukullus
Taki duży sklep, do którego Roman wpadał nieraz w ostatniej chwili. Oblatywał plac szybko, szybko, wpadał, wypadał, do różnych i z różnych sklepów. […]
Nad Lukullusem powinni zrobić napis, bo mało wiedzą o tej osobie: „tu Lukullus kupował wszystko na ucztę”, chociaż on sam nie kupował, bo gdzie by, właściciel wielkiego zakładu pogrzebowego, ale wielki pan. A może sam nieraz kupował? Jako smakosz.
Tu gdzie teraz kino, Lukullus, podwórza i bloki, był po powstaniu bazar na różowych gruzach, na krzywym terenie.
Poszedłem na ostatnią stronę. Z parkiem. Pachnącą. W bok od parkowej bramy stał dwadzieścia lat temu przydrożny wychodek. I to tam wpadły mi klucze od mieszkania do przepastnej i paskudnej dziury.
(Bielany z tomu Szumy, zlepy, ciągi)
(AK)