Stanisław Swen Czachorowski

Stanisław Czachorowski urodził się w 1920 roku w Warszawie, Swen to jego pseudonim okupacyjny. Rodzice Czachorowskiego zmarli tuż po jego urodzeniu podczas epidemii tyfusu, chłopca przygarnęła siostra ojca, którą traktował jak matkę.

Czachorowski był jedną z najważniejszych osób w życiu Białoszewskiego, który w Tajnym dzienniku tak wspominał początki ich przyjaźni:

 

(…) ze Zdzisiem postępowałem na sposób romantyczny. Trzymanie za rękę, łapanie za włosy. Po kilku latach starałem się o więcej, ale wtedy urosły opory. Przełamałem te opory. Ale za dużo mnie to kosztowało. Zdzisio czasem mi ulegał. Interesował się jednak pewną panienką. Było to już w początkach okupacji. Dałem sobie wreszcie z nim spokój. Dopomogła mi w tym nagła przyjaźń ze Swenem, bujna, ale wyzbyta erotyzmu. Przynajmniej z mojej strony. Okazało się, że w przyjaźni też dzieją się dramaty. Nie miałem rodzeństwa, czekałem na wielką przyjaźń długo, ale przyjaźnie przed Swenem były częściowe, niepełne. Tu – po raz pierwszy zupełna szczerość, jednakowe upodobania homo i namiętności do pisania, do sztuki. To od razu wypełniło życie. Nie istniała wobec tego potrzeba miłości. Wystarczały przygody, o których było z kim mówić. Poznałem Ludwika, Staszka Prószyńskiego. Też w kręgu homo, ale też bez erotyzmu – przynajmniej z mojej strony. Ludwik starszy o 13 lat. Bardzo mnie szokował swoimi poglądami. Jednocześnie tym przyciągał. Ale miał mało czasu. Ze Swenem spotykałem się na całe godziny codziennie.

 

Teatr okupacyjny

Z inicjatywy Swena w czasie okupacji (1942-1944) przyjaciele organizowali tajne wieczorki artystyczne — nazywane teatrem Swena lub teatrem lotnym — w mieszkaniach Czachorowskiego, Białoszewskiego, Stanisława Prószyńskiego i Tadeusza Kęsika (Teika), na przykład w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Słuchano muzyki, utworów Chopina, recytowano własne wiersze i polską poezję, ale też wystawiano dramaty i parodie dramatów m. in. Juliusza Słowackiego. W 1942 roku Białoszewski, Kęsik i Czachorowski własnoręcznie przygotowali również tomik wspólnych wierszy zatytułowany Zryw.

 

Miron Białoszewski, Swen Czachorowski, Tadeusz Kęsik, Zryw – 1, 1942,  pierwsza strona tomu i okładka. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Agnieszka Karpowicz, 2022

 

Swen Czachorowski jest jednym z najważniejszych bohaterów Pamiętnika z powstania warszawskiego – utworu, w którym Białoszewski wspomina gehennę wojenną.

 

 

Grupa kobyłecka

Po wojnie Swen ukończył szkołę teatralną, został profesjonalnym aktorem scen olsztyńskiej i warszawskiej, współpracował z Juliuszem Osterwą. Po śmierci Osterwy wrócił do Warszawy, do 1955 roku mieszkał w Kobyłce, w domu swojej przybranej matki. We wspomnieniach Ireny Prudil, bywalczyni spotkań grupy kobyłecko-zielonkowskiej (działającej w latach 1947–1955), Swen jawi się jako centralna postać grupy:

„szczupły, niewysoki, z wydatnym nosem i płomiennymi oczami – cały grał. Włosy, ręce, gestykulacja. Rozmawiał, jakby recytował, jakby był na scenie i sprawdzał wrażenie, jakie robi na widowni. A robił na wszystkich. […] Prychający i szarpany przez nerwowe tiki, gdy grał, zmieniał się. Czytał swoje wiersze i wszyscy truchleli, że za głośno oddychają”.

(Miron. Wspomnienia o poecie)

Leszek Soliński tak wspominał Czachorowskiego i związane z jego domem czasy Kobyłki:

 

 „Już przed 1952 r. poznałem dość dokładnie środowisko i przyjaciół Mirona, tyle się nasłuchałem od Mirona o Swenie, o jego aktorstwie, polocie, a nawet urodzie. […] Swen mieszkał wtedy w Kobyłce w domu „Pod Trzema Paziami”, mieszkanie było dosyć obszerne, powiększone przez boczną dużą werandę, która pomalowana była na żółtocytrynowy kolor, właśnie ten odcień barwy cytrynowej działał szokująco. Na werandzie wisiały reprodukcje Henriego Matisse’a, które Swen w bardzo prosty sposób, przy pomocy kilku zapałek i szklanych szybek, pomysłowo oprawił i wyeksponował. W mieszkaniu było bardzo dużo korali jarzębinowych, ostrężynowych i wspaniałych liści klonu. Rzeźby ludowe, które tam były, znajdowały się jakby w naturalnym, ale trochę metaforycznym otoczeniu, były także różne zasuszone gałązki drzew, liści. Wszystko to wydzielało bardzo specyficzny zapach, dodając uroku i czaru; tak gospodarzowi, jak i jego poezji, jak to wtedy próbowałem określić: kobyłkowsko-jarzębinowej. Sam „cynobrowy poeta” miał już za sobą udany kawałek kariery scenicznej. Grał np. w Olsztynie Albina w Ślubach panieńskich, partnerką była Marysia Kościałkowska. Pracował wtedy w teatrze lalek u p. Sawickiej.  […] Mama Swena dbała bardzo o swojego jedynaka i o jego gości, podała zawsze gorącej herbaciny, a przy nie kończących się dyskusjach na wieczorach autorskich dyskretnie wtapiała się w pielesze domowe. Do Swena mówiła „Stasiu”, nie narzucała siebie i nie przeciążała swoją osobą. Swen lubił kłaść kabałę, interpretował ją zawsze na źle. Hipnotycznym głosem wmawiał nieszczęścia osobie, której stawiał kabałę. Zawsze była jakaś kobieta-intrygantka, plotki: „ten powie na ciebie, to źle, tamta pokaże palcem, będziesz w niedobrym towarzystwie”.

(„Poezja” 1988, nr 2)

 

Czachorowski – mimo doświadczeń aktorskich – nie zaangażował się jednak w działalność Teatru na Tarczyńskiej.

 

 

Stanisław Swen Czachorowski, Czerwony odpust, maszynopis, okładka poematu zniszczonego przez Czachorowskiego i nie publikowanego za życia autora. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Agnieszka Karpowicz, 2022 r.

 

 

Swen i Miron

W Tajnym dzienniku Białoszewski wspomina o podobieństwie między swoją poezją z okresu debiutu a wierszami przyjaciela:

 

Wydrukowali w „Tygodniku Powszechnym” moją Duklę Amaliową. Ludwik to zobaczył, kupił, czytał w pociągu z Otwocka i od razu spotkał Olgierda.

– Nie byłem czytelnikiem tych twoich ballad. Widocznie wtedy miałem inne potrzeby. Pamiętasz, jak wtedy znalazłem usprawiedliwienie dla waszych bogatych metafor, twoich i Swena, że widocznie dlatego bogate, bo żyjecie w nędzy.

 

Według wspomnień Solińskiego już w Kobyłce odbywały się:

 

„na pewno nie pierwsze wieczory autorskie, a nawet pojedynki literackie Mirona i Swena. […].  Już wtedy byłem przeświadczony, że twórczość artystyczna dokonuje się nie tyle indywidualnym wysiłkiem, ile raczej na skutek wpływów, fluidów, bodźców, które przenikają środowisko, czas i miejsce. […] Miron był już całkowicie ucukrowany i usmażony, w sosie kobyłkowsko-jarzębinowym pod silnym patronatem Swena. Swen był wtedy pierwszą i ostatnią instancją, nie tylko w rzeczach sztuki”.

„Na pewno był to rodzaj uświadomionej i nieuświadomionej rywalizacji ze Swenem. Swen był starszy o 2 lata od Mirona, miał trochę inne doświadczenia i układał sobie życie inaczej. Lubił się przed Mironem popisać, dzieląc się swoimi doświadczeniami warsztatowymi. Swen zresztą w tym czasie miał bardzo dużo napisanych przez siebie utworów, czym się przechwalał. Ekscytował się wtedy, jak zresztą całe środowisko, nowoczesną sztuką, przede wszystkim malarstwem. Niezmiernie ważną sprawą było, że Swen umiał wyeksponować reprodukcje gazetowe i inne, lepsze, powiedzieć na ten temat fragmentaryczne ćwierćsłówko, czyli zasugerować, dać odczuć ekwiwalent swojego odbioru. Ja sam trochę Swenowi zazdrościłem, a przede wszystkim wiele się od niego uczyłem. Swen pokazał nam swój bric-à-brac, taką tekę — pudło z różnymi fotografiami, reprodukcjami. Były to smaczki i trendziki nowoczesności”.

(„Poezja” 1988, nr 2)

 

Stanisław Czachorowski był poetą (Ani litera, ani ja 1958; Białe semafory 1960; Owoc moich piasków 1961), prozaikiem (Pejzaż Gnojnej Góry 1968), autorem scenariuszy radiowych. Zmarł w 1994 roku w Warszawie.

(AK)