Port Praski
Zanim Miron Białoszewski na stałe zamieszkał na prawym brzegu Wisły, na pewno na Pradze i Grochowie przynajmniej bywał bądź przemierzał je kolejką podczas wypadów w rejony podwarszawskie. Niejednokrotnie mógł przekraczać Wisłę w końcu lat 40. jako reporter miejski popołudniowej gazety „Wieczór Warszawy” w poszukiwaniu tematów, a także jako uczestnik poetycko-teatralnych spotkań w leżących na linii wołomińskiej domach przyjaciół – u Swena Czachorowskiego w Kobyłce lub u Teresy i Bogusława Choińskich w Zielonce. W wierszach sprzed osiedlenia się na Lizbońskiej znajdujemy praskie motywy, choćby w postaci wielkanocnego baranka z Rozprawy o stolikowych baranach z cyklu Ballad peryferyjnych rozpoczynającej się od inwokacji: „Fantazjo warszawskiej Pragi”.
Ślady wizyt po praskiej stronie znajdziemy także we fragmentach prozatorskich. Jeden z takich śladów prowadzi w rejony Portu Praskiego, zbudowanego w okresie międzywojennym przy wykorzystaniu koryta dawnego starorzecza. Do czasu utworzenia portu na Żeraniu służył on jako port żeglugi śródlądowej, miejsce przeładunku towarów oraz port zimowy dla taboru wiślanego, potem przede wszystkim jako miejsce magazynowe. W latach 60. i 70. w dużej mierze nieużywany teren stopniowo zarastał, stając się miejscem szczególnie popularnym wśród wędkarzy. Pełnym ulotnych wrażeń związanych z bujną przyrodą i bliskością rzeki zapisem jednej z włóczęg praskim brzegiem jest tekst Port Praski opublikowany w tomie Rozkurz.
Ścieżki. Ciemno. Spląt. Gąszczyki. Coraz szerzej od drzew. Zaraz za nimi cała wielka woda. Idziemy. Ścieżki kręcą. Ognik. Leży dwoje w trawie. Gada. Le. podskakuje.
– Op! Bym się przewrócił. To i tak… że ci. Bo pusto. Zawsze tu teraz pusto. Głupi prażanie tu nie przychodzą.
To właściwie środek miasta – z drugiego brzegu piętrzy się Warszawa, wywyższa, włazi pod górę, po skarpie, po wieżowcach, świeci, spada, topi się w wodzie, drży, cała od góry do dołu, gasi, zapala, zmąca, i od początku…
(Port Praski z tomu Rozkurz)
– To świeci szosa? skarpa? a ja myślałem, że Wisła. Jak tu się mylą odgłosy żab, samochodów.
– To ta dzika odnoga?
– Chyba ta.
– Znów są głośniej. O tak, wpadają w trans. One tak jak te baby na bazarze. Cisza, cisza, któraś tam kumka. Jedna zaczyna „cy-try-ny, cy-tr-ny”. Druga „cy-na-mon”. Trzecia, czwarta. I „cy-na-mon-cytry-ny-u-bra-nia, cy-namon-ubra-cy-nia-try-ny-cy-bra-cy-try-na-mon… ke-ke-ke… ke-kra-ke”.
I to mają wyrżnąć. Zmienić. Ulepszyć. Mają zrobić bulwar. Po co tu bulwar? Co tu ulepszać? No powiedz, co tu jeszcze można zrobić? Tylko gnoju nawieźć, żeby jeszcze lepiej zarosło.
(Port Praski z tomu Rozkurz)
Autorem fotografii wykorzystanej jako ilustracja podkładu dźwiękowego jest Rafał Łapiński (Fundacja Ja Wisła), 2009 r.
(KKZ)