Powązki – początek

Pierwsza z tras wiedzie wokół Powązek śladem spaceru Mirona z Ludwikiem Heringiem, stanowiącego kanwę opowiadania Kirkut ze zbioru Szumy, zlepy, ciągi. Szkicu fascynującego, będącego próbą zapisu – przez topografię cmentarną – pamięci kultur Warszawy przedwojennej, a także pamięci osobistej: młodości wojennej, formującej przyjaźni z Ludwikiem, pierwszym mentorem Mirona i współtwórcą Teatru Osobnego, meandrów pamięci Ludwika, który wychował się w okolicy Powązek i którego losy wojenne w dużej mierze związane były z tą częścią miasta. Nasza propozycja stanowi próbę „przeczytania” topografii Powązek, będącej jednocześnie topografią tekstu literackiego, i zarazem przełożenia praktyk przestrzennych Mirona Białoszewskiego na dzisiejszą warszawską codzienność.

Tydzień temu Lu. był u mnie, mówił
– byłem na swoim cmentarzu… zajrzałem od Młynarskiej na żydowski… przez dziurę w murze… czarno… tak zarosło… jakieś poruszenie… postacie… zamajaczyły. Wycofałem się, bo się bałem…
– co? łobuzy?
– no… tak, przecież tam zawsze ktoś… przechodzą z ewangelickiego, przez mur. Może przyjdziesz w sobotę wcześniej, i byśmy poszli… sprawdzili… przy okazji Tatarską i Powązki…
– no, no…
– ocalało co jeszcze może
– no…

(Kirkut z tomu Szumy, zlepy, ciągi)

(KN)