Ludwik Hering. Blok przy Karolkowej (Karolkowa 59A)

„Mieszkam w nowo budującej się dzielnicy, która cała jak wygląda jak widok za oknem w Twoim autoportrecie z Filtrowej: różowe mury i liczne drewniane wieże dźwigów, wzmacniane krzyżykami przybitych desek.

O kilkadziesiąt metrów ode mnie jest brama i resztki fundamentów domu na Lesznie z 39 r. Na lewo Okopowa ulica z okupacyjnych Śladów – na prawo długa Towarowa, która prowadziła do Domu Plastyków. I wewnętrznie jestem na rozdrożu tych dwu szlaków”

(Czapski, Hering, Listy, t. 1).

Tak pisał Ludwik Hering do Józefa Czapskiego w grudniu 1950 roku – był to pierwszy list po przeprowadzce na warszawskim Młynów. Po tułaczce końca wojny i kilkuletnim pobycie w Łodzi Hering wraz z matką, siostrą i siostrzenicą Ludmiłą Murawską wrócił do Warszawy i znalazł się blisko dawnych swoich miejsc zamieszkania i pracy. Mimo deklarowanego w innym liście w wiele lat później w kontekście „wstrętu, niechęci do topografii” (Czapski, Hering, Listy, t. 2) cytat jest świadectwem myślenia konkretną przestrzenią, zarysowaniem mapy współczesnej, na którą nakłada się warstwa historyczna. Oczywiście równocześnie zwraca się w tym zapisie uwagę na przyszłość, Młynów jest dzielnicą w budowie.

 

Ludmiła Murawska, ul. Karolkowa. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Marcin Sieczka, 2022

 

Kilkakrotnie w korespondencji z Czapskim Hering powraca do opisywania tego, co słychać za oknem. Zwłaszcza późną wiosną i latem, np. w Zielone Świątki roku 1959 pisze:

„Od rana jestem w swoim legowisku z decyzją napisania listu do Ciebie – myślę do Ciebie i nie napisałem słowa. – Za oknem słońce, ptaki słychać, dzieci, radioszlagiery z różnych stron i różnych odległości” (tamże).

Bardzo podobne odczucia zawarte są choćby w liście napisanym prawie równo rok później (15 V 1960), również w niedzielę: „Nie wstaję z legowiska już wiele godzin. […] Radia, patefony, wrzaski, gadania kilku pokoleń, kilku pięter” (tamże). Niedziela (soboty były przecież pracujące), dla kogoś, kto musiał utrzymywać się z pracy zarobkowej, a chciał maksymalnie je wykorzystać, musiały być szczególnie frustrujące i paraliżujące (pozostawały jeszcze noce, o których pisze zarówno Hering, jak i Białoszewski czy Murawska). Jednak zapisy te stają się także świadectwem wolnego dnia innych ludzi. W kolejnym fragmencie wspomina Hering rozmowę ze spotkanym na schodach sąsiadem, poetą i teatrologiem Stanisławem Marczakiem-Oborskim, podówczas (sierpień 1961) piastującym stanowisko kierownika redakcji teatralnej Telewizji Polskiej. W tekstach Ludmiły Murawskiej i w prozach Mirona Białoszewskiego dowiadujemy się raczej tego, co dzieje się w środku mieszkania, dostajemy rozliczne zapisy fragmentów rozmów, w listach do Czapskiego zostają one uzupełnione o obserwacje zewnętrzne.

(IP)