Ludmiła Murawska – między ul. Karolkową a ul. Syreny

Jest rok 1938, trzyletnia Ludmiła Murawska wraz ze swoim wujem, Ludwikiem Hernigiem, odwiedza pracownię malarską Józefa Czapskiego przy ul. Filtrowej . Czapski i Hering byli przyjaciółmi. Ten z pozoru migawkowy epizod stanowi najwcześniejsze wspomnienie dotyczące sztuki w życiu Murawskiej. I choć dla jej własnej twórczości nie ma on większego znaczenia, to otwiera kierunek, w jakim rozwinęło się życie Ludmiły Murawskiej.

Jej dzieciństwo przypadło na okres okupacji, powstania warszawskiego,  wraz z rodziną: Ludwikiem Heringiem, matką Ludwiką Murawską, swoją babką i ciotką Lucyną Heryng, przeżyła Zieleniak – obóz na Ochocie, przeszła przez obóz w Pruszkowie, pomieszkiwała w Milanówku, Radomiu i Łodzi.

 

Ludmiła Murawska, Płonące getto. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Marcin Sieczka, 2022 r.

 

Do Warszawy powróciła na stałe dopiero w 1950 roku i z całą rodziną zamieszkała na warszawskiej Woli przy ulicy Karolkowej 59. Właśnie to mieszkanie na parterze stało się na nowo ważnym punktem dla powojennej kultury w Warszawie. Odbywały się tam spotkania poetyckie – przychodził tam m.in. Miron Białoszewski, który jeszcze w czasie okupacji odwiedzał Ludwika Heringa przy ul. Częstochowskiej. Ludmiła nie tylko uczestniczyła w nocnych recytacjach, rozmowach, lecz także malowała i rysowała.

Po raz pierwszy talent młodej artystki został dostrzeżony w 1946 roku, kiedy na konkurs ogłoszony przez tygodnik „Przekrój” przesłała swoje akwarelowe i rysunki ukazujące pejzaże miejskie. W 1948 roku otrzymała stypendium artystyczne – można uznać, że to jest początek konsekwentnie rozwijanej twórczości Ludmiły Murawskiej. O jej rozwój artystyczny dbał wuj, Ludwik Hering. Był w tym konsekwentny, prace młodziutkiej Ludmiły konsultował z Arturem Nachtem-Samborskim, Józefem Czapskim, Janem Cybisem.

Głównym obszarem zainteresowań malarskich Ludmiły Murawskiej były człowiek i przestrzeń – krajobraz. Wychowywana i prowadzona w duchu malarstwa holenderskiego, renesansowego i barokowego oraz tradycji impresjonizmu, kapizmu, w swoich pracach szybko potrafiła wydobyć walory każdej z tych tradycji i przełożyć na własny język. Portret Ludwika Heringa, gwasz na papierze, wyróżnia się radykalnym zbliżeniem na twarz portretowanego, nie ma on jednak znamion portretu realistycznego, choć rozpoznajemy osobę Heringa.

 

Ludmiła Murawska, Portret Ludwika Heringa. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Marcin Sieczka, 2022 r.

 

Murawska skupiła się na ekspresji twarzy, którą zamknęła w chłodnych plamach barwnych. Twarz staje się maską teatralną o spersonalizowanych rysach. Taki ekspresjonizm i otwarty gest stanie się znakiem rozpoznawczym malarstwa figuratywnego i portretowego Ludmiły Murawskiej.

Z takim bagażem rozpoczęła w 1952 roku studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni Nachat-Samborskiego, dyplom obroniła w 1958 roku. Jednak w tym okresie rozpoczyna się bardzo znaczący okres w jej życiu artystycznym i intelektualnym. Włączona zostaje do Teatru na Tarczyńskiej (1955-1957), do wystawianych tam sztuk tworzy kostiumy (Wyprawy krzyżowe, Szara msza), sama też występuje. Jej prace dla teatru były zupełnie inne niż malarstwo i rysunek. Przede wszystkim wykorzystywała biedne materiały (tekturę, sznurki, surowe płótno). Jej kostiumy, jak chociażby „witraże” i czepce do Wypraw krzyżowych, miały w sobie dużo z dadaistycznej koncepcji ready made i sztuki ubogiej. W tych projektach nie chodziło o wierne odwzorowanie przedmiotu, ale jego uabstrakcyjnienie, sprowadzenie do roli symbolu wzmacniającego treść sztuki. Ubogość materiałów i ich surowość stały się charakterystycznymi elementami estetyki sztuk wystawianych na Tarczyńskiej przez Heringa, Murawską i Białoszewskiego. W projektach teatralnych Murawska odchodziła od estetyzacji na rzecz wzmacniania ascetyzmu i surowości materii.

 

Ludmiła Murawska, scenografia do Wypraw krzyżowych. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Marcin Sieczka, 2022 r.

 

Kiedy Teatr na Tarczyńskiej zakończył swoją działalność, Murawska, Hering i Białoszewski powołali do życia Teatr Osobny działający w mieszkaniu Białoszewskiego na placu Dąbrowskiego. Z jednej strony plastycznie teatr ten nie odbiegał od tego, co tworzyła Murawska na Tarczyńskiej, a z drugiej wyraźnie wpłynął on na jej malarstwo portretowe i figuratywne. Na potrzeby spektakli klasycznych: Kleopatra, Rachela, Ofelia czy też autorskich, jak Pani Koch, Ludmiła Murawska śmiało sięgnęła ponownie do estetyki sztuki ubogiej, wykorzystywania istniejących przedmiotów, które tym razem ulegały uprzestrzennieniu. Tak było w przypadku kompozycji ze sznurków w dialogu Kleopatry z Mumią. Otwarta kompozycja przywołująca „rysunek” mumii usadzona została na krześle, jej nieoczywistość i lekkość odwoływała do sztuki abstrakcyjnej i rzeźby mobilnej.

Na szczególną uwagę ze względu na plastyczność w Teatrze Osobnym zasługuje projekt do spektaklu Osmędeusze. Ten wielopostaciowy dramat dziejący się na kilku poziomach wymagał odpowiedniego oddania całej akcji. Ludmiła Murawska sięgnęła do swojego warsztatu rysunkowego, stworzyła serię postaci na kartonie, tekturze, czasem pojedynczych bohaterów, czasem całych grup. I o ile takie zabiegi nie były dość powszechne w teatrze lalkowym, to w tym przypadku, Murawska potraktowała to działanie jako wyzwanie artystyczne. Każda z narysowanych postaci została uchwycona w pewnym skrócie i swojej schematyczności. Poprzez sięgnięcie po szybki i uproszczony rysunek artystce udało się odtworzyć ruch i dynamikę przedstawionych postaci. Rysunki figur do Osmędeuszy mają w sobie sporo Themersonowskiego ducha ilustracji czy też filmu.

Wraz z działalnością w Teatrze Osobnym Murawska zdecydowanie wchodzi w pole malarstwa figuratywnego i portretowego. Większość namalowanych przez nią portretów przypada na lata 60. i 70. XX wieku. Równolegle z nimi powstały dwa monumentalne cykle: „Szekspireje” i „Matematycy”. Wśród portretowanych osób znalazły się m.in. Miron Białoszewski, Władysław Tatarczyk, Edward Hartwig, Zofia Nałkowska, Jerzy Szczygieł czy Wojciech Siemion. Każdy z tych portretów odznaczał się dużym formatem, ustaloną kompozycją – postać siedząca w masywnym rzeźbionym fotelu, lub też ujęciem popiersiowym. Wyróżniała je kwestia oddania figury ludzkiej i osobowości portretowanych. Każda z osób wydobywana jest z mroku tła i otoczenia, za każdym razem osoba zostaje „złapana” w momencie wykonywania gestu, nieznacznego ruchu. Centralne rozświetlenie postaci nadaje portretowi swoistej teatralności. Choć portrety te uchodzą za przykład malarstwa akademickiego, to dalekie są od idealizacji. Grubo kładziona farba wzmacnia cielesność portretowanych osób.

W podobnym duchu prowadzone były cykle: „Szekspireje”, w którym Ludmiła Murawska malowała postaci z dramatów Szekspira (Ofelię, Hamleta – „Książę Duński”, Szejloka, Króla Leara, czy Makbeta), oraz „Matematycy” – wertykalne i horyzontalne nagie akty męskie. Oba cykle powstawały w latach 1965 – 1969. To właśnie w tych cyklach Murawska najpełniej oddała swoje przywiązanie do tradycji malarstwa holenderskiego, renesansowego i barokowego z tą różnicą, że w jej obrazach to ciało, a nie treść stanowiły punkt ciężkości. W „Szekspirejach” często portretowała siebie jako Szejloka Ofelię, ale nie były to klasyczne autoportrety, twarz jakby zastyga w podniosłym momencie, a ciało w kostiumie staje się niemal posągowe. Takie skrajne połączenie powoduje, że te wielkoformatowe obrazy stają się niemal ożywionym pomnikiem.

 

Ludmiła Murawska, cykl „Szekspireje”. Wystawa „Białoszewski nieosobny”, Muzeum Warszawy. Fot. Marcin Sieczka, 2022

 

„Matematycy”, stanowią jeden z najbardziej intrygujących cykli malarskich artystki. Nadzy mężczyźni  – czy to leżący, czy stojący – często mają twarz zakrytą białą tkaniną lub też napinają między dłońmi sznurek, odsłaniając spokojną, niemal statyczną twarz. Ich ciała – szczupłe, ale umięśnione – są tematem obrazów. W tych dziełach można odnaleźć odniesienia do grania ze światłem i monumentalizacją ciała charakterystycznymi dla Caravaggia. Jednak u Murawskiej ciało jest oddane w sposób niemal naturalistyczny, agresywny. W malarstwie portretowym Murawskiej i innych jej pracach  można odnaleźć zwrot figuratywny, ale również odniesienie do dekompozycji ciała ludzkiego, znanej chociażby z wczesnych prac Francisa Bacona, czy takiej, jaka pojawiała się w niebieskim okresie malarstwa Pabla Picassa.

Ludmiła Murawska aktywnie malowała do początku lat 80. XX, choć nie powstały już wtedy  nowe cykle, stopniowo następuje wygasanie jej twórczości malarskiej, artystka skupia się na rysunku, który konsekwentnie uprawia od początku lat 50. XX wieku. Ten aspekt jej twórczości można uznać za najbardziej abstrakcyjny i współczesny. Niemal wszystkie rysunki cechuje delikatność linii i budowanie postaci oraz rzeczy za pomocą jednego pociągnięcia tuszu czy też ołówka. Tworzone serie rysunków układają się w studia dłoni, twarzy albo „niedokończonych” szkiców do obrazów.

Współcześnie o Ludmile Murawskiej niemal zapomniano, a jeżeli jest przywoływana, to w kontekście działalności teatralnej: jako aktorka, scenografka. Wrzucenie jej malarstwa i sztuki w latach 60. XX wieku do szuflady akademizmu spowodowało, że jej prace nie były wystawiane za często, wyłączając ekspozycje grupowe, jak chociażby  „Malarze realiści” w Zachęcie (1962-1968). Jej ostatnia wystawa indywidualna odbyła się w Toruniu w 1999 roku.

Ludmiła Murawska zmarła 22 grudnia 2022 roku w Warszawie.

(KSch)