Herbata i inne używki

Wspomnienia związane z odwiedzaniem Mirona, byciem z Mironem i „ogólnym klimatem” Poznańskiej osnute są, co nie dziwi tak bardzo, gęstym dymem papierosowym i obficie podlane, co już nieco bardziej zaskakujące, herbatą. I kawą. Teresa Chabowska – której ówczesny mąż Bogusław Choiński opracował specjalną metodę zaparzania niezwykle mocnej herbaty poprzez napychanie sobie ust liśćmi herbacianymi i zalewanie ich wrzątkiem – wspomina w tomie Miron. Wspomnienia o poecie: „Siedziało się na Mironowym łóżku, piło neskę z przydziałów UNRRA. Cukier na ogół był, natomiast jedzenia sobie nie przypominam. Ale o takich przyziemnych sprawach jak pieniądze i jedzenie w ogóle się nie mówiło. Ważna była kawa, papierosy, no i psychedryna, o którą nie było wówczas trudno, a która odbierała apetyt i dodawała gazu”.

Herbata, dziś postrzegana jako najbardziej niewinna i powszechna z używek, może być też – tak jak w przypadku Mirona – zdradziecka. Wanda Chotomska denuncjuje: „Był szalenie pogodny, miły, nie zaniedbany. Tylko jak pił herbatę, było wiadomo, że efedryna” (Tadeusz Sobolewski, Człowiek Miron).

Tadeusz Sobolewski w swojej książce zwraca uwagę, że Miron i jego przyjaciele: Lech Emfazy Stefański, Swen Czachorowski, Bogusław Choiński i cała „ekipa kobyłkowska” to rówieśnicy amerykańskich bitników: Kerouaca, Ginsberga i Burroughsa. Porównanie nie dotyczy jednak literatury, ale raczej stosunku do sztuki i do życia i kończy się tyleż ekscytującym, co enigmatycznym zdaniem: „A podobnie jak tamci nowojorczycy, ci z Poznańskiej i Kobyłki próbowali euforyzujących środków – w swojskim wydaniu”.

Model cząsteczki efedryny. Fot. Wikimedia Commons

Model cząsteczki efedryny (Wikimedia)

(KS)