Menora i świątki

Wyjdźcie, stłoczone w kapliczce
świątki z dziwacznym licem,
pokażcie najbliższą drogę
fiołkowym i żółtym rękawem.

[…]

O pajęczyno kolorów!!
Bogarodzica Dziewica,
złotem gotycka Maryja
nad ołtarzem płonąca
koralami u szyi,
u twego syna Gospodzina
cała Jerozolima:
na ścianie
po prawej stronie

(Stara pieśń na Binnarową)

Przedmiotem kultowym była menora, siedmioramienny świecznik znaleziony w warszawskich ruinach. Miron zapalał w nim świece, woził ze sobą na wieczory autorskie do różnych mieszkań i do Kobyłki. Przedmiot zazdrości Swena. Świecznik ubierany był w korale z jarzębiny i zeschłe liście. Połyskliwy metal pięknie grał z bielą i złoceniami pieca. Do kompletu dałem Mironowi znaleziony na śmietniku kawałek tałesu żydowskiego. Obok pieca, na jakiejś paczce, stał fragment rzeźby bardzo ładnej. Miron wygrzebał ją w ruinach getta. […] Nad łóżkiem Mirona wisiał bardzo ładny dywanik wschodni. […] Rzeźbę z gruzów sublokator wywalił na śmietnik. Wschodni dywanik Miron w latach nędzy sprzedał Swenowi, a menorę – malarzowi Genkowi Stecowi.

(Leszek Soliński w książce Tadeusza Sobolewskiego Człowiek Miron)

Kiedy Miron był naprawdę bez grosza, przynosiłyśmy mu z Teresą coś do jedzenia. Pomoc finansowa nie wchodziła w grę, więc się od niego kupowało. Na przykład ja kupiłam jego słynną menorę.

(Wanda Chotomska w książce Człowiek Miron)

(KS)