Filmikowanie
Miron Białoszewski był kinomanem. Chociaż, jeżeli wierzyć jego zwierzeniom poczynionym w tekście Coś mnie ciągnie (M. Białoszewski, Proza stojąca, proza lecąca), to ta miłość do kina dość późno się w nim obudziła. Białoszewski tłumaczy ją przypadkiem i wiąże z przeprowadzką za Wisłę, na Chamowo. Być może fakt, że miał więcej czasu dla siebie, mniej odwiedzających sprzyjał tym wyjściom? Wyprawy do kina nie były przez poetę planowane. Chodził na filmy o różnych porach dnia. Przyznaje się do tego, że czasem powtarzał tytuły, albo zasiadał w fotelu, nie wiedząc nic na temat filmu, który za chwilę miał się rozpocząć. Wydaje mi się, że bawiło go takie podejście do kina. Pozwalało mu na grę z samym sobą i własnymi emocjami, które wywoływane były przez obraz na ekranie.
Wbrew pozorom, które stwarzał, Białoszewski był bardzo świadomym widzem, doskonale wiedział, czego w filmie szuka, miał swoich ulubionych aktorów i twórców. Lubił i podziwiał filmy Chaplina i Felliniego. Dobrze znał twórczość Buñuela i Bergmana. Doceniał dorobek aktorski Simone Signoret. Kino moralnego niepokoju nużyło go, chociaż potrafił docenić „naturalizm dykcji” ówczesnych aktorów kina polskiego. Bliska życiu wymowa kreowanych bohaterów bardzo odpowiadała jego wrażliwości słuchacza warszawskich ulic. W kinie jednak najważniejszy dla niego był ruch, dlatego najlepsze jego zdaniem filmy to filmy kina niemego.
We wspomnianym na początku tekście Białoszewski zaprzecza temu, że sam robi filmy. Trochę to dziwi, biorąc pod uwagę, że od ponad 10 lat (tekst Coś mnie ciągnie Białoszewski napisał w połowie 1977 roku) spotykał się na Żoliborzu z Romanem i Adą oraz grupą innych bliskich mu osób na „zajęcia kamerowe” czyli na filmikowanie. Może nie traktował filmikowania poważnie, umieszczając je raczej w przestrzeni zabaw towarzyskich? A może wiedział, że filmiki nie są przeznaczone dla szerokiej publiczności, że nie funkcjonują w przestrzeni medialnej, więc tylko wtajemniczeni mogą je zobaczyć?
Jak zaczęła się przygoda Mirona z tworzeniem filmu? Na początku lat 60-tych Ada kupiła na Nowym Świecie używaną, 8 milimetrową kamerę. Pomysł, żeby namówić Mirona na wspólne kręcenie filmów przyszedł Adzie i Romanowi chyba od razu. W 1963 roku Teatr Osobny dał ostatnie przedstawienie. Białoszewski bardzo przeżył ten fakt, długo nie potrafił wypełnić powstałej pustki. Roman chcąc pomóc przyjacielowi, zaproponował mu kręcenie filmów. Klewinowie mówili mi, że namawianie Mirona na filmiki trwało 4 lata. Dopiero wspólne spotkanie, na którym obaj z Romanem zaczęli wymyślać scenariusze filmowe spowodowało, że Białoszewski się zgodził.
Początkowo w scenkach filmowych oprócz Romana i Mirona grały aktorki teatru Romana: Grażyna Jaworska i Elżbieta Piotrowska, ojciec Ady – Eryk Buraczewski, młody student – Krzysztof Białek. W latach 70-tych do aktorów dołączyli: Tadeusz Sobolewski, Anna Sobolewska, Malina Gamdzyk, Agnieszka Kostrzębska, Jadwiga Stańczakowa, Anna Żurowska, Gracja Kerényi, Julian Kiełkiewicz, Halina Oberländer. Roman i Miron wymyślali scenki, które można było rozegrać w przestrzeni mieszkania, galerii-pracowni Klewinów. Ada przysłuchując się ich rozmowom, najpierw planowała a potem przygotowywała kostiumy i scenografię. Ważnym elementem scenografii były rzeźby Ady i stare meble, które stanowiły i stanowią nieodzowny element przestrzeni mieszkania na Żoliborzu.
Słabość zarówno Białoszewskiego, jak i Klewina do kina niemego bardzo przydała się w realizacji scenek filmowych. Kamera zakupiona przez Adę nie miała możliwości nagrywania dźwięku, więc scenki należało tak wymyślić, by można było je przedstawić ruchem i pantomimą.
Inspiracją dla filmików było właściwie wszystko. Pomysł ukształtowany w rozmowie, ostatecznie weryfikowany był w trakcie realizacji. Filmiki, które można obejrzeć na tej stronie to „Eulalia”, „Dworzec”, „Sen Mirona”, „Sekretarka”, „Wystawa” i „Krakowianka”. Impulsem do przygotowania pierwszego z filmików był manekin, lala z masy papierowej, którą wykonała Ada, a której imię nadał Miron. Białoszewski opisze potem ten filmik w prozie o tym samym tytule: „Eulalia”. Wydaje i się, że filmik „Dworzec” powstał z doświadczeń Mirona jazdy pociągiem do Garwolina do matki i do przyjaciół mieszkających przy linii otwockiej. Ten filmik zrealizował z Klewinami. Trójka przyjaciół wymieniała się rolami: raz Ada grała Mironem a Roman kręcił, po czym to Ada kręciła a panowie grali, jeden pasażera czekającego na pociąg a drugi hipisa. „Sen Mirona” to pierwszy filmik jaki opowiedział mi Roman Klewin. Może najbardziej go pamiętał, a może najbardziej oddawał tę senną stylistykę, do jakiej chcieli nawiązywać w filmikach? Miron śpi, ale czuje też pragnienie. Podchodzi do niego chłopak ze szklanką napełniona wodą. Tuż przed tym jak Miron ma ją chwycić, szklanka upada, a woda rozlewa się. I jak we śnie, który nie chce przestać się śnić, motyw upadającej szklanki uporczywie powraca. Filmik „Sekretarka” to też historia, która zdaje się rządzić prawami snu, bo przecież ta oniryczna maszynistka pisze na pończosze! Pomysł na kolejna scenkę: „Wystawa” zrodził się po tym, jak Roman z Adą znaleźli na strychu stary obraz i znieśli go do mieszkania. Cała wystawa dotyczy właśnie tego jednego obrazu, który przyszło oglądać dziwne towarzystwo. O to by odwiedzający wystawę wyglądali dziwnie i tajemniczo zadbała Ada, przygotowując dla nich odpowiednie kostiumy. Ostatni z filmików: „Krakowianka” jest swoistą adaptacją dokonaną przez Romana i Mirona pieśni ludowej o krakowiance, królu i kacie, która zaczyna się od słów „Pod zielonym jaworem”. Piękna dziewczyna odrzuca miłość króla, za co ten nakazuje ściąć jej głowę. Kat, który ma dokonać wyroku sam się w niej zakochuje, ale dziewczyna i temu odmawia ręki. Zostaje ścięta, a jej dusza przy śpiewie aniołów dostaje się do nieba.
Filmikowani trwało kilkanaście lat. Zmieniali się aktorzy. Tych nowych przybywających przyciągał Miron i Roman oraz nimb zabawy jaki towarzyszył spotkaniom na Żoliborzu. Przez długie lata uczestnicy zabaw kamerowych obejrzeli tylko kilka scenek wywołanych przez Klweinów, na wywołanie reszty brakowało pieniędzy. Dopiero po trzydziestu latach udało się wywołać wszystkie filmiki.