„Ach, gdyby, gdyby nawet piec zabrali…”

Mam piec

podobny do bramy triumfalnej!

Zabierają mi piec
podobny do bramy triumfalnej!!

Oddajcie mi
piec podobny do bramy triumfalnej!!!

Została po nim tylko

szara
naga
jama
szara naga jama.

I to mi wystarczy:
szara naga jama
szara naga jama
sza – ra – na – ga – ja – ma
szaranagajama.

(Ach gdyby nawet piec zabrali

Moja niewyczerpana oda do radości)

Piec w mieszkaniu Mirona Białoszewskiego (to znaczy w pokoju, to znaczy w połówce pokoju) to piec symbol, piec legenda, Najsłynniejszy Piec Poezji Polskiej, ale też – zupełnie materialnie i czysto fizycznie – bardzo ładny przedmiot:

Piec też jest piękny:

ma kafle i szpary,

może być siwy,

srebrny,

szary – aż senny…

a szczególnie kiedy

tasuje błyski

albo gdy zachodzi

i całym rytmem swych niedokładności

w dzwonach palonych

polanych biało

wpływa w żywioły

obleczeń monumentalnych.

(Szare eminencje zachwytu)

 

Piec i Edward Krasiński. Zdjęcie zrobione podczas wyprowadzki Mirona z Poznańskiej na Plac Dąbrowskiego. Fot. Irena Jarosińska, zbiory Ośrodka KARTA

Piec. Fot. Irena Jarosińska, 1958 r. (Ośrodek KARTA)

Tadeusz Sobolewski (w książce Człowiek Miron) przytacza wspomnienie Lecha Emfazego Stefańskiego: „A piec był olbrzymi, wspaniały, kafle pięknie rzeźbione, wyglądał jak ołtarz”.

Na piecu pasożytował, choć Miron Białoszewski opisuje to raczej jako pogodną symbiozę, piecyk koza „na balowej podłodze”, a „małżeństwu za deskami”, z którym Miron dzielił wielki przedwojenny salon, przypadła wnęka. Każdemu jego atrybut.  Na rurze od piecyka sublokator Mirona suszył onuce, a na piecyku gotował kapustę – tak przynajmniej wspomina to przepytywana przez Tadeusza Sobolewskiego Wanda Chotomska.

Według podań przytaczanych w Człowieku Mironie  za Leszkiem Solińskim i opowiadanych przez samego Sobolewskiego, w czasach kryzysu finansowego po utracie przez Mirona pracy w „Sztandarze Młodych” powstał pomysł, żeby piec rozebrać i sprzedać (na części?), i to właśnie miało stać się inspiracją słynnej ody do pieca i apologii szarej nagiej jamy (posłuchaj opowieści Sobolewskiego o Mironie i piecu: O pracy Białoszewskiego reportera, 01:03).

Tamten kryzys piec przetrwał, dzięki czemu mogła uwiecznić go na zdjęciach Irena Jarosińska, dokumentująca przeprowadzkę Białoszewskiego z Poznańskiej na Hożą. Nie był to jednak koniec zagrożeń dla Mironowego pieca. O kamienicę przy Poznańskiej 37 upomniał się deweloper. Wykupił zabytkowy budynek z 1904 roku i postanowił go, mówiąc po mironowemu, trochę „przebebeszyć”. W sierpniu 2014 roku „Gazeta Wyborcza” alarmowała: „Miron Białoszewski napisał odę do pieca z kamienicy przy Poznańskiej 37. I ten piec «jak brama triumfalna» musi teraz ustąpić miejsca windzie. Mamy awanturę na cztery fajerki” i cytowała Jana Śpiewaka ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze: „Nowy właściciel wyrzucił mieszkańców, chce pruć ściany. Nasze miasto tak ucierpiało w czasie II wojny światowej, a teraz ratusz pozwala na niszczenie zabytku. To świadek XX wieku, pamiątka po wybitnej postaci naszej kultury. Szkoda pieca i zabytku na biurowiec”.

Deweloper, w osobie Emanuela Grykina, wiceprezesa Icon Real Estate, uspokajał, że nie było żadnych eksmisji („wszystko załatwiliśmy ugodowo i biznesowo”), że wcale nie chce pruć, tylko „przywrócić budynkowi świetność sprzed 100 lat” i że „piec z jego [Mirona] mieszkania zachowamy i wyeksponujemy jako wizytówkę odrestaurowanej kamienicy”. Do tej pory piecem opiekował się lokator mieszkania pod numerem 5, amator pieca i twórczości Białoszewskiego. Na stronie stowarzyszenia Miasto Jest Nasze można zobaczyć współczesne zdjęcia pieca w wyremontowanym mieszkaniu.

Wkrótce jednak okazało się, że nieprucie oznacza zamontowanie w budynku wind. Początkowo miały być na zewnątrz, ale na to nie zgodził się konserwator zabytków. Chciano więc zrobić je w środku – co oznaczałoby, że trzeba przekuć szyby przez zabytkowe nisze w klatkach i niektóre z mieszkań. Piec Mirona znalazł się na kursie kolizyjnym z szybem. Deweloper argumentował, że „teraz i tak nikt go nie ogląda”, a po planowanym remoncie może stać się ozdobą budynku wystawioną na pokaz w holu głównym. Konserwator zabytków przedstawił dość mgliste warunki zabudowy („zachowanie maksymalnej ilości oryginalnej substancji zabytkowej”), mieszkańcy protestowali, a stowarzyszenie Miasto Jest Nasze rozpoczęło kampanię w obronie lokatorów, pieca i kamienicy.

Pod koniec sierpnia 2014 roku wydawało się, że kampania zakończyła się sukcesem (więcej na stronie Miasto Jest Nasze).

 

Jednak była to radość przedwczesna – w kwietniu 2015 roku okazało się, że deweloper postawił na swoim. „Nie zniszczymy, a wyeksponujemy” uspokajał, dodając: „Po renowacji piec zostanie wyeksponowany w części wspólnej budynku, w sąsiedztwie holu recepcyjnego. Będzie publicznie dostępny i widoczny nie tylko dla użytkowników budynku, ale też dla pozostałych osób zainteresowanych historią budynku i jego słynnego mieszkańca”.

Renowacja ma się zakończyć w 2017 roku.

(KS)